W końcu udało mi się skontaktować z architektem. Ale wcześniej po długim rozmyślaniu, wraz z żoną stwierdzilismy ze może faktycznie coś wymyślić z projektem którego już zwrócić nie można bo minęły 2 miesiące, ale mozna go wymienić.
Wiec napisałem do mojego A że chcemy wymienić projekt i poza stropem i dodatkowymi drzwiami do kotłowni nic nie zmieniamy. Pół godziny i dzwoni. Mówi ze ok da się ale się dowie jak to zrobić. Po godzinie dwoni ze spoko ale trzeba dopłacić różnice w cenie i 15 % wartości na jakieś tam koszty... spoko niech będzie. Po chwili przyslał kwotę do zapłacenia. Żona zrobiła przelew i ok. Czekamy. Na początku nowego tygodnia dzwoni ze projekt dotarł. Ucieszyłem się. Korzystajac z okazji ze juz z nim rozmawiam poprosiłem o konkretną datę na wykonanie adaptacji. Obiecał za najdalej na 5 maja będzie. Napisał jeszcze @ na potwierdzenie wszystkiego, wiec myślę sobie trzeba było tak od razu. A w międzyczasie mieli odebrać mapy geodezyjne od moich teściow. Oczywiście od początku marca czasu na to nie mieli. No ale... przez wekeend majowy dałem im spokój. Ale od 4 maja zacząłem szturm. Napisałem na WhatsApp wiadomość bo tak się komunikowalismy. Wysłałem wiadomość z zapytaniem jak nasza adaptacja. I nic. Sprawdzam a tu, jak zawsze. Dostarczone ale nie odczytane. Patrzę kiedy był dostępny a tu z godz po mojej wiadomości. Wysłałem następna. Nic. Nie odczytane. Wchodzę na WhatsApp, ciągle nie odczytane a on dostępny. Dzwonie. Nie odbiera. I znowu. Nic. Znowu. Nic. Napisałem proszę o kontakt. Odpisał ze wieczorem. Czekam nic. Następnego dnia to było w piątek 5 maja, WKU. ..ny jak 150 napisałem mu ze kolejny raz to samo. Obiecuje ze zadzwoni a tego nie robi, jak zwykle. Nic. Napisałem ze proszę o pilny kontakt, bo to bardzo ważne. Nic. Po jakimś czasie wchodzę na WhatsApp. Dostarczone ale nie odczytane a dostępny był 10 min temu. Dzwonie. Nic. Dzwonie do jego żony a ta z pretensjami ze mam się z mężem kontaktować a nie z nią bo to on prowadzi nasza sprawę. To jej mowie ze z nim kontaktu nie ma, a ona ze trudno. Znowu się WKU. ..em. Moja żona juz tez. Wiec mu napisałem ze chce odebrać projekt i kończę współprace. Chwilę później mi napisal ze jest w terenie i wieczorem będzie. Wieczorem dostałem wiadomosc ze jest w biurze. To dzwonie i mówię że chce odebrać projekty bo się nie wywiązał a ja nie mam czasu żeby ze mnie idiotę robili. Na to on ze gdybym rano nie zerwał współpracy to na wieczór adaptacja była by gotowa. ( ciekawe jak skoro mapy cały czas były u teściow a ich w piątek w domu nie bylo). Poprosiłem siostrę i szwagra. Pojechali i odebrali projekt i pełnomocnictwa. Poprosiłem żeby odebrali mapki od teściow.
W piątek jeszcze zadzwoniłem do biura z wolsztyna z którym wcześniej rozmawiałem i bylem w kontakcie @. A pan z biura wogole nie był zdziwiony. Czekał na mój tel. Ustaliliśmy zakres prac. Czas wykonania. Cene. Przyslali mi na @ pełnomocnictwo i umowę do podpisania. Wydrukowalismy i podpisaliśmy. Wysłaliśmy do pl. W środę siostra ze swoim mężem zawieźli do architekta. Ja przelałem ustalona zaliczkę za adaptacje i od razu za kierownika budowy bo też ich biorę. I za 2 tyg będzie adaptacja i złoża na pozwolenie budowy.
To moja historia od 14 lutego w dużym skrócie. Tych wiadomości i telefonów było znacznie więcej ale nie chciałem znudzić szczególami. Wysłałem jeszcze wiele pytań odn dodatkowych zmian. Odn stropu. I kilka innych. Ale zawsze to samo. Dostarczone. Nie odczytane. A dostępny był po moich wiadomościach.
Jednego nie potrafię pojąć. Adaptacja wraz ze zmianami miała kosztować ponad 3 tys zł. Nie wiem ile czasu na to potrzeba ale myślę że nie za dużo. A większość ludzi tyle nie zarabia pracując cały miesiąc.
Jak się zapytałem mojego nowego A ile godzin potrzeba na adaptacje to mi powiedział ze to trzeba liczyć w dniach a nie w godzinach bo to musi być dokładnie przerysowane i sprawdzone. W kilka godzin się nie da. Wiec zrobienie adaptacji nie było możliwe w ten piątek. To było kolejne kłamstwo. Tylko jaki był cel tego działania? W każdym razie prawie 3 miesiące straciliśmy a firmę mamy nagrana na ostatni tydzień lipca.
Życzę wszystkim aby nikt z was czegoś podobnego nie musiał przechodzić.